wtorek, 2 sierpnia 2011

U nas pewno nie jest aż tak źle ale idziemy w tym kierunku

Zdecydowana większość holenderskich lekarzy popiera zabijanie pacjentów, określane eutanazją. Aż 86.5 procenta pytanych medyków stwierdziło, że wykonałoby eutanazję, tylko 7.9 odpowiedziało, że nie współpracowałoby przy jej wykonaniu.
64.6 procenta holenderskich lekarzy twierdzi, że wywierano na nich presję, by zabili pacjenta. 36 procent stwierdza, że presję taką wywierała rodzina pacjenta, a 80.3 procenta uważa, że presję na zabijanie chorych wywiera społeczeństwo.
Zdecydowana większość lekarzy, bo aż 68 procent, przyznaje też, że w ciągu minionych pięciu lat zabiło od dwóch do pięciu pacjentów. 4 procent lekarzy przyznaje, że w ciągu pięciu lat zabiło ponad dziesięć osób. 57 procent twierdzi, że nigdy nie odmówiło zabicia pacjenta, a 26 procent odmówiło raz. Spośród tych, którzy nie chcą zabijać, aż 39 procent odesłało zainteresowanych eutanazją do swoich kolegów.
Ponad 20 procent lekarzy zapewnia też, że zabiłoby pacjenta, który chciałby eutanazji z powodu „zmęczenia życiem”.
TPT/LFS
http://fronda.pl/

środa, 11 maja 2011

Spostrzeżenia i sugestie dla poprawy lecznictwa

Jako człowiek starszy wiekiem i korzystający często z usług bezpłatnej publicznej Służby Zdrowia muszę niestety stwierdzić, że dostęp i korzystanie z usług świadczonych przez te służby jest coraz trudniejsze i często wymaga dużego heroizmu aby dostać się do lekarzy specjalistów, szpitala a nawet do lekarzy pierwszego kontaktu. Od czasów rządów AWS następuje systematyczne pogorszenie działań tychże służb.
Jedną z wielu przyczyn takiego stanu rzeczy jest otwarcie granic co spowodowało wyjazd wielu lekarzy specjalistów i wykwalifikowanych pielęgniarek. Zjawisko komercji, stawianie na pierwszym miejscu zarobków, porównywanie się pod tym względem do Zachodu przy jednoczesnym braku samodyscypliny, przyzwoitości a często także znieczulicy względem pacjentów powoduje, że w wielu wypadkach (na szczęście jest jeszcze sporo wyjątków) my pacjenci czujemy się jak bezbronni intruzi i jesteśmy coraz gorzej traktowani i coraz gorzej leczeni.
Duże kwoty z naszych składek idą na wyposażenie w sprzęt medyczny, który wiadomo, zostanie za grosze przejęty po prywatyzacji, która nabiera coraz szybszego tempa.
Leczenie stomatologiczne już od dawna jest praktycznie niedostępne a dentyści traktują obowiązkowe godziny przyjęć w ramach umów z NFOZ jako reklamę swoich prywatnych usług.
Publiczna Służba Zdrowia (a także placówki prywatne) ma i będzie miała nieograniczone potrzeby finansowe, którym szeregowi obywatele a także państwo nie są w stanie podołać.
Złe działanie służby zdrowia jest chyba największą bolączką nas Polaków (ale także innych nacji) i dlatego uważam, że kto miałby realny pomysł na zmianę (nawet perspektywiczną) miałby dużą szansę w wyborach.
Rozwiązanie problemu powszechności udostępnienia leczenia w możliwie szerokim spektrum jest zadaniem niesłychanie trudnym i wymagającym zupełnie nowego podejścia, przy czym nie można się spodziewać, że nastąpi to szybko i dla wszystkich bezboleśnie. Stary istniejący system można tylko łatać ale stary materiał będzie się pruł coraz szybciej. Obecny, zabetonowany monopolistyczny system kształcenia lekarzy i ich awansu, monopol wykonywania zawodu dla osób mających dyplomy, brak kontroli nad prawidłową pracą poszczególnych placówek, praktycznie wycofanie się z usług świadczonych przez pogotowie ratunkowe (SORy nie spełniają tego zadania) to jedne z licznych wad, które nawet obecnie mogłyby być usunięte lub istotnie zredukowane. System można by pobudzić np. przez wprowadzenie niewielkiej odpłatności za wizyty i zabiegi co odciągnęłoby pokaźną część pacjentów od lekarzy i placówek prywatnych a także zmotywowałoby lekarzy do lepszej pracy.
Jeszcze jedna ważna sprawa to wartości etyczne lekarzy. Uważam, że wielu lekarzy po prostu nie ma uformowanego sumienia. Dostali się często na studia myśląc, że to jest pewny kawałek chleba, chleba w obfitości obłożonego szynką a także że jest to droga do splendoru i poważania, że wykonywana praca nie jest obciążona naprawdę żadną odpowiedzialnością przed pacjentem i jego rodziną.
Lecznictwo wymaga nowego podejścia i nowego systemu opieki zdrowotnej, który na początku byłby uzupełnieniem obecnego systemu a z czasem stałby się dominujący. Kolejne kroki w utworzeniu takiego systemu nazwanego np. Katolicką Samarytańską Opieką Medyczną (w skrócie KSOM) to:
1/Najpierw należałoby obalić mit, że dostęp do leczenia przysługuje każdemu. Tak nie było, nie jest i pewno nie będzie.
2/ Świadczenia w KSOM świadczyliby tylko lekarze-ochotnicy o wysokiej formacji sumienia, pamiętający, że zawód lekarza to powołanie a nie uzyskanie wysokiego statusu materialnego
3/ Z usług KSOM korzystaliby głównie (może wyłącznie) Ci którzy zobowiązaliby się płacić powiedzmy 2% od dochodów poprzez stworzoną fundację (lub coś innego zgodnego z prawem) a które to kwoty przeznaczone byłyby na wynagrodzenia, sprzęt medyczny, wynajęcie (a później budowę) potrzebnych lokali. Z tych pieniędzy można by fundować także stypendia dla studentów z ich zobowiązaniem do przepracowania w KSOM minimum 15 lat za ograniczonym wynagrodzeniem. W ogóle wynagrodzenia w KSOM powinny być nieco zróżnicowane a ich wysokość maksymalna ograniczona do powiedzmy 3 krotnego wynagrodzenia średniego w Polsce.
W KSOM mogliby pracować starsi wiekiem lekarze, którzy postanowili zrobić naprawdę coś bezinteresownego dla swoich bliźnich pacjentów, mogliby pracować także księża, zakonnicy i zakonnice, można by też zastanowić się nad pracą lekarzy katolików z państw słabszych finansowo jak Ukraina, Rosja czy Białoruś oczywiście przy zgodzie tych państw na czasowy lub stały pobyt w Polsce.
Stworzenie KSOP dałoby sygnał realnego choć nie natychmiastowej zmiany na lepsze w służbie chorym ( sama nazwa Służba Zdrowia jest przecież nieporozumieniem).

czwartek, 23 grudnia 2010

Ile kosztuje operacja zaćmy jednego oka.

Co dopiero mój znajomy poddał się takiej operacji prywatnie. Operacja trwała ok. 10 (słownie dziesięciu) minut.
 Koszt operacji 4(cztery) tysiące złotych. Nie wiem czy dostał rachunek z kasy fiskalnej czy też nie jak to jest powszechne  w tzw. Służbie Zdrowia. Ciekawy jestem ile pieniędzy z tego tytułu ucieka z kasy państwowej. Myślę, że są to miliardy.  Przypomnę, że kasy fiskalne rejestrują nawet (np. w kioskach ruchu) kwoty kilkadziesiąt groszy.

Usługi stomatologiczne w ramach NFZ a właściwie ich brak.

Od kilku lat korzystam z prywatnych usług dentystycznych ale ponieważ mój dentysta był nie obecny (ok.dwa miesiące temu) więc postanowiłem się zarejestrować u któregoś z dentystów przyjmujących w przychodni na os. Złotego Wieku w Krakowie. Okazało się, że nie ma już rejestracji aż do nowego roku z powodu wyczerpania limitu punktów określonego w umowie z NFZ. O tym dowiedziałem się dopiero po "złapaniu" dentystki jakby nie można podać tej informacji (przyznaję, wstydliwej dla służby zdrowia ) na tablicy ogłoszeń umieszczonej tuż obok drzwi do gabinetu. Nadmienię, że całe życie dorosłe (przeszło 50 lat) płacę składki ubezpieczeniowe (zależności od czasów rozmaicie nazywane) . Z takich składek ( i podatków) wpłacanych PRZEZ WIĘKSZOŚĆ OBYWATELI   zostały sfinansowane m.in. dentystom ( a także lekarzom) studia, często miejsca w akademikach itp.